Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/282

Ta strona została przepisana.

kościoła stary Ingmar Ingmarson, który żył jeszcze za młodych lat matki Stiny. A ilekroć przejeżdżał drogą do kościoła obok niej i matki jej, matka kładła jej rękę na ramieniu i mówiła: „Ukłoń się Stino, bo oto jedzie Ingmar Ingmarson“.
Dziwiła się swego czasu, dlaczego matka nigdy nie zapominała upomnieć ją, aby się ukłoniła przed Ingmarem Ingmarsonem, zwłaszcza, że stara kobieta nie zważała tak bardzo na to, jeżeli przejeżdżał burmistrz albo sędzia.
W końcu dowieeziała się w owym czasie, kiedy matka jej była jeszcze małą dziewczynką i sama szła z swoją matką do kościoła, i ta już kładła jej zawsze rękę na ramieniu i mówiła: „Ukłoń, się bo jedzie Ingmar Ingmarson“.
„Świadczę się Bogiem“ — westchnęła matka Stina, „że nie dlatego tak mi przykro, że się to wszystko rozleci, ponieważ spodziewałam się, że będzie tu kiedyś rządziła Gertruda, lecz dlatego, że mi się zdaje, jakoby cała wieś miała równocześnie zginąć“.
W tej chwili przyjechał ksiądz. Był poważny i przygnębiony. Wszedł szybko do domu, a matka Stina odgadła, że przyszedł, ażeby w obec Halfvora i Kariny przemawiać za interesem Ingmara.
Wkrótce nadjechał także inspektor tartaku w Bergsan, jako zastępca Towarzystwa akcyjnego a równocześnie i przołożony gminy Berger Sven