Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/29

Ta strona została przepisana.

soką i stromą skałę, rzuciłabym się“. Wstydź się Brygiło, tak ci tu przecież dobrze. — Widzicie Katarzyno, to ja jestem zła.“ — „Zdaje się doprawdy“.
— „Tak, stałam się złą, gdym się tu wprowadziła“. Potem przystąpiła blizko do mnie z pomieszanemi oczyma i rzekła: „Oni myślą tylko o tem, jakby mnie dręczyć, a ja także myślę tylko o tem, jakby ich dręczyć“. — „Ależ nie Brygito, to dobrzy ludzie“, — „Oni my ślą tylko o tem, jakby mnie w hańbę wtrącić“.
— „Czy mówiłaś z nimi o tem?“ — „Nie mówię nigdy z nimi. Myślę tylko o tem, aby im coś złego wyrządzić.“
„Tak, myślę o tem, czyby nie podpalić dworu; wiem że on jest ogromnie do dworu przywiązany. Potem namyślam, się, czyby nie podać krowom trucizny; są takie brzydkie i stare, i mają białe oczy, jak gdyby były w pokrewieństwie z nimi“.
„Pies, co szczeka, nie ukąsi“ — mówię. „Tak, muszę im coś złego wyrządzić, rzekła, przedtem nie będę miała spokoju“. — „Sama nie wiesz, co mówisz, — rzekłam, stracisz nareszcie na zawsze spokój duszy“.
Wtedy zmieniła ton i zaczęła płakać. Zmiękła i powiedziała, iż trudno jej bardzo zwalczyć złe myśli, które ją opadają. Odprowadziłam ją potem na dwór ingmarowski a gdyśmy się pożegnały,