Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/293

Ta strona została przepisana.

na Karinę, pytając niejako a radę. Ale ona siedziała nieruchomie i patrzyła w dół.
„Karina i ja zmuszeni jesteśmy myśleć o tem, że wyjeżdżamy do dalekich krajów“, rzekł Halfvor, „i że my, wraz z braćmi naszymi musimy żyć z tych pieniędzy, które otrzymamy za dwór. Dowiedzieliśmy się, że sama podróż do Jerozolimy kosztuje 15 tysięcy koron, a tam musimy przecie wynająć dom i starać się o odzież i żywność“!
„Czy to nie krzywda żądać, ażeby Halfvor i Karina sprzedali dwór za byle co, byle tylko nie dostał się Towarzystwu akcyjnemu?“, rzekł inspektor. „Zdaje mi się, że powinniście jak najrychlej zgodzić się na moją ofertę, chociażby tyłko, aby uwolnić się raz od tego gadania“.
„Tak, rzekła Karina, najlepiej będzie, jeżeli zgodzimy się na najwyższą ofertę“.
Ale ksiądz nie dał się tak łatwo zbić z tropu. Tam, gdzie szło o rzeczy świeckie, umiał on dobrze dobierać słowa; wtedy był innym człowiekiem, niż na kazalnicy.
„Ależ tyle chyba macie przywiązania do starego waszego dworu, że chętniej sprzedacie go komuś, co go będzie w dobrym stanie utrzymywał, chociażbyście mieli dostać o parę tysięcy koron mniej?“, rzekł.
I ze względu na to, że Karina była obecną i słuchała, zaczął opowiadać o jednym i o drugim