Z Gertrudą stało się coś dziwnego, coś, czego nie mogła opanować ani odeprzeć od siebie, coś co się bezustanie zwiększało i odbierało jej wszelką wolę.
Rozpoczęło się to z chwilą, gdy się dowiedziała, że Ingmar ją porzucił, a była to ogromna obawa przed widzeniem się z nim, obawa, że mogłaby go spotkać nagle na ulicy, lub w kościele, lub gdziekolwiekbądź. Dlaczego to byłoby tak strasznem, nie umiała powiedzieć, ale czuła, że było to coś, czego znieśćby nie mogła.
Najchętniej byłaby się zamknęła w domu przez dzień i noc, aby była pewną, że go nie spotka, ale to było niemożliwem, dla tak ubogiej dziewczyny, jak Gertruda. Musiała pracować w ogrodzie, była zmuszona odbyć kilka razy dziennie długą drogę na pastwisko, aby wydoić krowy, a często musiała biedź do sklepu po cukier, mąkę i inne rzeczy potrzebne w gospodarstwie.
Kiedy wychodziła na ulicę, zasuwałała chusteczkę nad twarzą, nie podnosiła nigdy oczu
Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/298
Ta strona została przepisana.
Gertruda.