Pewnego pięknego poranku w lipcu wyruszył z ingmarowskiego dworu długi pochód taczek i wozów ciężarnych. Byli to podróżnicy jerozolimscy, którzy pokończyli nareszcie swe przygotowania i rozpoczęli swoją podróż długą jazdą do stacyi kolei żelaznej.
Gdy długi ten pochód przejeżdżał przez wieś, przybył także przed ubogi dworek, zwany „bagnem Michała“.
Mieszkali tu źli ludzie, wyrzutki społeczeństwa, ludzie, którzy rodzą się w chwili, gdy Bóg oko swe odwróci od ziemi i zajęty jest innemi rzeczami.
Była tam cała zgraja obdartych i brudnych dzieci, którzy za przechodzącymi wołali brzydkie słowa; była tam także stara babka, która siedziała zwykle pijana w rowie, i był mąż z żoną, którzy się zwykle kłócili i tłukli.
Nikt nie widział ich nigdy pracujących i trudno było powiedzieć, czy więcej żebrali niż kradli, czy też odwrotnie.
Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/329
Ta strona została przepisana.
Wyjazd.