Na wszystkich terasach stali ladzie; wychylali się z okien, powyłazili na ploty, a ci co mieszkali dalej, stali na pagórkach i wzgórzach i kłaniali się i wywijali rękami w powietrzu.
Długi pochód przejechał powoli przed gromadą ludzi, aż doszedł do domu wójta Sarsa Klementsona. Tu zatrzymał się, i Gunhilda zeszła z wozu, ażeby się pożegnać z rodzicami.
Gunhilda mieszkała na dworze ingmarowskim od chwili gdy postanowiła wyjechać do Jerozolimy. Sądziła, że to będzie lepiej, niżeli żyć w ciągłej niezgodzie z rodzicami, którzy nie mogli pogodzie się z myślą, że córka ich opuści.
Gdy Gunhilda zsiadła z wozu, ujrzała, że cały dom był jakby wymarły. Nikogo nie było widać przed drzwiami, ani u okien.
Chciała otworzyć bramę, ale ta była zamknięta. Wtedy przelazła przez parkan i dostała się na podwórze; ale i drzwi wchodowe były zamknięte i zasunięte na rygiel.
Gunhida poszła do drzwi kuchennych, ale tu rygiel zasunięty był z zewnątrz; wzięła wtedy patyk i udało się jej podnieść zasówkę. W ten sposób weszła do domu.
W kuchni nie było nikogo, w sali również było pusto, a w izbie toż samo.
Gunhilda nie chciała odejść, nie zostawiwszy rodzicom znaku, że była, aby się z nimi pożegnać.
Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/337
Ta strona została przepisana.