uwagę na jakiś obcy wózek, ale teraz w lesie wszyscy go spostrzegli.
„Wózek ten raz wyprzedzał inne wozy i był na czele pochodu, to znów zatrzymywał się aż wszystkie przed nim przejechały.
Był to zwykły wóz roboczy, używany powszechnie. Ale właśnie dlatego trudno było poznać do kogo należy, a koń był również nieznany.
Wóz powoził staruszek, całkiem pochylony o rękach pomarszczonych i długiej białej brodzie. Nie był nikomu znany, to rzecz pewna.
Ale obok niego siedziała kobieta, która niektórym zdawała się znajomą. Twarzy jej wprawdzie nie było można widzieć, bo miała czarną chustkę na głowie i przytrzymywała ją tak starannie rękami, że nawet oczu nie było widać.
Niektórzy usiłowali z wielkości i postawy kobiety poznać, kim jest, ale ani dwóch zdań nie było zgodnych.
Gunhilda powiedziała natychmiast że to matka jej, ale żona Izraela Tomasona utrzymywała, że jest to jej siostra.
I każdy z osobna miał specyalne domysły, o tem, kto na wozie tym siedzi. Tims Halfvor sądził, że to córka Ingmarów Ewa, której nie wolno było jechać z nimi do Jerozolimy.
Wóz towarzyszył im przez całą drogę, ale ani razu kobieta owa nie odsunęła z twarzy chustki.
Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/340
Ta strona została przepisana.