mieścić sądu obok domu doktora. Truduo nawet było pamiętać o wszystkiem, co było we wsi: kościół i plebania, apteka i poczta, wielkie dwory i budynki gospodarskie, gospoda, dwór myśliwski, stacya telegraficznaa — — —
Wreszcie cała wieś z białymi i czerwonymi domkami była już gotowa. Tylko jednej rzeczy brakowało jeszcze.
Pospieszyła się ze wszystkiem, ażeby nareszcie dojść do budowy szkoły. Do szkoły potrzebowała wiele miejsca. Miał to być nad brzegiem rzeki wielki, biały, dwupiętrowy budynek, z dużym ogrodem i wysoką chorągwią na podwórzu.
Najlepsze klocki odłożyła na budowę szkoły i długo siedziała i namyślała się, jak to wykonać. Najchętniej byłaby szkołę zbudowała całkiem tak, jak była w istocie: z wielką izbą szkolną na każdym piętrze, z kuchnią i pokojem, gdzie mieszkała z rodzicami.
„Ale to zajmie wiele czasu, a tak długo niej zostawią mnie w spokoju“ pomyślała.
Wtem odezwały się w sieni kroki, ktoś otrzepywał na dworze śnieg z butów i dziewczynka zaczęła na nowo szybko budować. Wszak to ksiądz proboszcz, pomyślała sobie, który będzie rozmawiał z ojcem i z matką, będzie więc miała wieczór wolny. Zaczęła więc z nowym zapałem kłaść fundament pod szkołę, która była tak wielka, jak połowa wsi.
Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/58
Ta strona została przepisana.