Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/77

Ta strona została przepisana.
Karina córka Ingmarów.

Było to przedpołudniem w jesieni. Szkoła rozpoczęła się już, lecz była właśnie przerwa. Nauczyciel i Gertruda weszli do kuchni, zasiedli do stołu a matka Stina nalała im kawy.
Zanim wypróżnili filiżanki, przyszedł ktoś w odwiedziny. Był to Halfvor Halfvorson, młody wieśniak, który założył był sklep we wsi. Pochodził z Timshof i dlatego często zwano go Tims Halfvor.
Był to piękny człowiek słusznego wzrostu, wyglądał jednak przygnębiony. Matka Stina zapraszała go na kawę; usiadł przy stole i rozpoczął rozmowę z nauczycielem.
Gospodyni siedziała na kanapie przy oknie i robiła pończochę. Siedziała tak, że mogła patrzeć na ulicę. Wtem zarumieniła się i wychyliła się z okna, aby lepiej zobaczyć. Lecz natychmiast starała się znów wyglądać spokojnie i rzekła obojętnie: „Zdaje mi się, że dostajemy dostojnych gości!“ Kupiec zmiarkował, że głos jej miał jakieś niezwykłe brzmienie; wstał i spojrzał przez okno.