Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/79

Ta strona została przepisana.

się więc, że będzie z nim jak z ojcem jego. Ingmar Wielki nie chciał zmuszać swej córki, i Halfvora odesłano z kwitkiem.
Halfvor był zrozpaczony. „Zadajesz mi hańbę, której znieść nie potrafię“, mówił de Kariny. Co ludzie o mnie pomyślą, jeżeli odepchniesz mnie w ten sposób? Tak nie wolno postępować z uczciwym człowiekiem.“
Karina jednak nie dała się wzruszyć, i od tego czasu Halfvor był przygnębiony i nieszczęśliwy; nie mógł zapomnieć krzywdy, jaką wyrządzili mu Ingmarsonowie.
A teraz zbliżała się Karina a Halfor był obecny, co to z tego będzie?
To pewne, że nie mogło być mowy o pojednaniu, bo od jesieni przeszłego roku Karina była żoną Eliasza Elofa Ersona. Mieszkała z mężem swym na ingmarowskim dworze i gospodarowała tam, odkąd na wiosnę umarł Ingmar Wielki. Ingmar Wielki pozostawił pięć córek i jednego syna, syn jednak był jeszcze za młody, aby mógł objąć dwór.
Karina weszła teraz do kuchni. Miała dopiero lat dwadzieścia kilka, ale z pewnością nigdy nie wyglądała młodo. Inni ludzie byliby ją z pewnością uważali za brzydką, wdała się bowiem w swoją rodzinę, miała ociężałe powieki, rudawe włosy i ostry rys dokoła ust; nauczycielowi jednak i jego