to było jego zwyczajem od czasu, kiedy Karina zerwała ich zaręczyny.
Nakoniec zdecydował się pójść do matki Stiażeby rozmawiać trochę z człowiekiem uprzejmym i wesołym. Zamknął swój pusty sklep, zapiął mocno swój płaszcz i zaczął przeprawiać się po przez deszcz, wiatr i błotne kałuże do budynku szkolnego.
Halfvorowi było ta tak dobrze, że siedział jeszcze, gdy zadzwoniono na przerwę przedpołudniową i Storm przyszedł na kawę z dwojgiem dzieci.
Powitali go wszyscy troje a Halfvor wstał przed nauczycielem, ale gdy Ingmar chciał mu podać rękę, usiadł już napowrót i rozmawiał tak pilnie z matką Stiną, że wcale nie widział chłopca. Ingmar przez chwilę stał spokojnie, potem przystąpił do stołu i usiadł. Westchnął kilkakrotnie podobnie jak siostra jego westchnęła owego dnia, kiedy tu siedziała.
„Halfvor chce nam pokazać swój nowy zegarek rzekła matka Stina. Halfvor wyciągnął z kieszeni nowy srebrny zegarek i pokazał go. Był to bardzo piękny, mały zegarek, z kwiatkiem pozłacanym na okładce. Nauczyciel otworzył zegarek, poszedł potem do szkoły i przyniósł szkło powiększające, przyłożył je do oka i przyglądał się pilnie robocie zegarka. Był nią zachwycony; długo patrzył i cieszył się, widząc jak pięknie kółeczka się obracały.
Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/83
Ta strona została przepisana.