Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/90

Ta strona została przepisana.

Pod jesień Karina chciała wysłać Ingmara do Falun, do łacińskiej szkoły, gdzie uczył się od kilku lat, ale mąż jej, który był opiekunem Ingmara, sprzeciwił się temu stanowczo.
„Ingmar powinien być chłopem, jak ja i jego ojciec i mój ojciec“, rzekł Eliasz Elof. „Na co mu się przyda szkoła łacińska? W zimie pójdzie ze mną, do lasu i będziemy wypalać węgle, to najlepsza dla niego nauka. Gdy byłem w jego wieku sypiałem przez całą zimę w chacie węglarza.“
Karina nie zdołała zmienić jego zdania i musiała się poddać temu, aby Ingmar został we dworze.
Eljasz Elof zaczął teraz starać się o pozyskanie sobie Ingmara. Brał go często z sobą, gdy wyjeżdżał. Chłopiec niechętnie z nim szedł, nie lubiał bowiem brać udziału w pijatykach szwagra. Ale ten przysięgał zawsze, że nie pojedzie dalej, jak do Kościoła lub do sklepu; dopiero gdy Ingmar siedział na wozie, skierował konie do kowala w Bergsan lub do gospody w Karmsund.
Karina cieszyła się, że mąż zabierał z sobą Ingmara. Widziała w tem pewną rękojmię, że nie będzie leżał w rowie i nie zamęczy koni.
Pewnego razu jednak, gdy Eljasz wrócił dopiero o ósmej z rana, Ingmar siedział obok niego na wozie i spał mocno.