Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/95

Ta strona została przepisana.

Halfvorowi zegarek, chciał się z nim tylko podroczyć.
Halfvor chciał napowrót pochwycić zegarek, ale Eljasz cofnął się o kilka kroków wstecz, trzymając go w podniesionej ręce, jak się psu pokazuje kawałek cukru. Halfvor oparł się ręką o ladę i przeskoczył na drugą stronę. Był tak zły, że Eljasz przestraszył się i rzucił się do drzwi, zamiast stanąć i oddać mu zegarek.
Przed drzwiami były schodki drewniane z wytartemi stopniami. Eljaszowi noga weszła w szparę, powinęła się i upadł na schody plecami wtył. Halvor rzucił się na niego, wyrwał mu zegarek i uderzył go kilka razy w bok.
„Nie bij tak“ rzekł Eljasz. „Zajrzyj lepiej co się stało z mojemi plecami“.
Halfvor przestał bić, ale Eljasz nie mógł ruszyć ręką ani nogą, aby się podnieść. „Pomóż mi wstać“, prosił.
— „Podniesiesz się sam, gdy nie będziesz pijany“, rzekł Halfvor.
— „Nie jestem pijany, odrzekł Eljasz, ale gdy stanąłem na schodach, zdawało mi się, że Ingmar Wielki nadszedł, aby mi odebrać zegarek i dlatego upadłem tak nieszczęśliwie“.
Halfvor schylił, aby podnieść nieszczęśliwego, Musiano zawieść Eljasza do domu; uszkodził sobie