Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/111

Ta strona została przepisana.

jący ją i błysnęła przed nią myśl objaśniająca wszystko.
„Tak, tylko tak można to zrozumieć“, myślała. „Jeżeli taka niesprawiedliwość może istnieć, musi to już być koniec świata. Inaczej nie mogę sobie wytłumaczyć, że dobre przemienia się w złe, że Bóg nie ma mocy powstrzymania krzywdy, że święci cierpią prześladowanie a kłamstwo nie znajduje oporu.“
W zamyśleniu zatrzymała się. Tak istotnie, zbliża się powrót Pana i niebawem ujrzy go zstępującego z obłoków na ziemię.
Jeżeli tak się rzecz miała, wówczas mogła zrozumieć, dlaczego ich wszystkich powod ołano Jerozolimy. Łaską Bożą tylko ona i przyjaciele ich wysłani byli tu, aby spotkać Jezusa. Klasnęła w dłonie, ze zdziwienia i z radości, myśląc o tem, jakie to było nieskończenie wielkie.
Szybkimi krokami postępowała teraz w górę, aż doszła do najwyższego punktu, gdzie Jezus wzniósł się ku niebu.
Nie mogła wprawdzie wejść do środka odgraniczonego miejsca, ale stała tuż przed nim i spoglądała ku chmurom, które teraz lśniły się od zorzy porannej.
„Może dziś już jest ten dzień, w którym się zjawi“, myślała. Złożyła ręce i patrzyła ku same-