bionymi murami, jakoteż niezliczone wielkie i małe kopuły odbijające się od przejrzystego tła niebios.
Chociaż wciąż jeszcze walczyła z wewnętrzną trwogą i niepokojem, to jednak uroczysta piękność nocy podziałała na nią silnie.
Cały krajobraz był niejako oblany właściwem Palestynie zielonawo białem światłem księżyca, które nadaje wszystkiemu, jakieś czarowne tajemnicze piętno. W tem opanowało ją nagle dziwne wyobrażenie i pomyślała? Jak w starych zamkach są pokoje, gdzie gnieżdżą się duchy, tak może i to starożytne miasto z swemi pustemi wzgórzami mieści w sobie widma starego świata, i jest miejscem, gdzie człowiek musi być na to przygotowanym, że dawno minione wielkości zejdą z gór, a umarli z przed wieków krążyć tu będą wśród cieniów nocy.
Pani Gordon nie była wcale przerażoną, gdy opanowały ją te przedstawienia; przeciwnie była pełną radośnego oczekiwania. Od owej nocy, kiedy doznała rozbicia na okręcie l‘Univers i usłyszała głos Boży przemawiający do niej, zdarzyło się już kilkakrotnie, że otrzymała posłannictwo z pozaziemskiego świała. Zaczynała wierzyć, że i w tej chwili zdarzy się coś podobnego. Zdawało jej się, że mózg jej rozszerza się i że myśli jej pracują z niebywałą jasnością i lekkością. Zmysły jej były zaostrzone,
Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/16
Ta strona została przepisana.