Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/190

Ta strona została przepisana.

„Co się stało? Powiem ci to zaraz. Cała Jerozolima napada na mnie“. Przerwał na chwilę opowiadanie, aby dać wyraz trwodze i przerażeniu, a potem mówił dalej; „Tak, wszyscy ci, którzy tam próżniacząc leżeli na kamiennych płytach» stoją, teraz i krzyczą głośno przed moszeą El-Aska. A krzyki ich zwołują z wszystkich stron ludzi. Z moszei Omara wybiega najwyższy kapłan w wielkim turbanie i lisiem futrze, z rozmaitych wyjść przybiegają dzieci ze wszystkich rogów placu świątyni przybiegają wszyscy włóczędzy, którzy dopiero co wylęgali się i spali. I nie widzę przed sobą nic innego prócz ściśniętych pięści, krzyczących ludzi i wzniesionych ramion. I widzę przed oczyma swojemi wielką mieszaninę brunatno prążkowanych płaszczów i powiewających szat, czerwonych pasów i żółtych pantofli, tupiących o ziemię“.
Bo spojrzał na Gertrudę, opowiadając o tem. Ona nie przerwała mu żadnem pytaniem, lecz słuchała z największem napięciem, tylko w trwodze podniosła się cokolwiek na poduszkach.
„Nie rozumię naturalnie ani słowa z tego co wykrzykują“, mówił dalej Bo, „tyle jednak rozumię, że są wściekli, ponieważ chrześcijanin ośmielił się zaczerpnąć wody z studni rajskiej“.
Gertruda padła trupio blada na poduszki.