Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/195

Ta strona została przepisana.

się prawie, widząc, że Gertruda podniosła się i obiema rękami uchwyciła szklankę. Z wielką chciwością wypiła połowę wody jednym tchem.
„Niech cię Bóg błogosławi“, rzekła, teraz z pewnością wyzdrowieję“.
„Za chwilę dostaniesz znowu“, rzekł Bo.
„Chciałabym, abyś i innym chorym dał tej wody, aby wyzdrowieli“, rzekła Gertruda.
„Nie“, odrzekł Bo, „woda z raju jest tylko dla ciebie. Nikt nie śmie z niej pić“.
„Ale ty sam musisz przynajmniej skosztować, jaka dobra“, rzekła Gertruda.
„O tak, bardzo chętnie“. Bo wziął szklankę z ręki Gertrudy, odwrócił ją tak, ze usta jego dotknęły się tego samego miejsca, na którem spoczęły jej usta i spojrzał na Gertrudę w której oczach malował się wyraz szczęścia.
Lecz zanim wypróżnił szklankę Gertruda upadła na poduszki i usnęła lekko i w jednej chwili, jak dziecko.