Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/231

Ta strona została przepisana.

Zrozumiał jednak, że wypadało mu coś powiedzieć. „Nie masz potrzeby niepokoić się o mnie“, rzekł. „Do pierwszej zbrodni nie dołączę jeszcze drugiej“. Gdy usłyszała te słowa, zajaśniał jakby promień światła na jej twarzy.
Gdy Ingmar napisał tyle, odłożył pióro i spojrzał w górę. „Będzie to strasznie długi list“, pomyślał. „Zejdzie mi noc na pisaniu.“ Ale właściwie czuł pewne zadowolenie, że w ten sposób przeżywał powtórnie wszystko, co przeszedł z Barbarą. Nie mógł wstrzymać się od myśli, że ksiądz da jej ten list do przeczytania a ona będzie wzruszona, gdy się dowie, że przypomina sobie wszystko tak dokładnie.
„Ale chociaż mąż sądził, że nie dba wcale o żonę swą“, pisał dalej Ingmar, „jednak, gdy mu powiedziała, że jest o niego niespokojną, został w domu przez kilka wieczorów. Żona udawała, że nie rozumie iż został dla niej w domu, lecz była spokojną, jak zawsze. Ale, jak ksiądz dobrodziej wie, Barbara była od początku bardzo dobrą dla starych sług na ingmarowskim dworze. Gdy więc mąż został w domu i siedział z domownikami przy płonącym w kominie ogniu, stara Liza i Korp Beugt uśmiechali się znacząco w swym kąciku.
W istocie mąż zdobył się na to, że przez dwa wieczory został w domu, ale trzeciego było w nie-