Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/233

Ta strona została przepisana.

zasmucona Chciałbym wiedzieć — myślał mąż, — czy jest tak łagodna, że nic nie zdoła jej w gniew wprawić.
Zwrócił się nagle do niej i zapytał: „Gdybym w obec ciebie postąpił tak, jak w obec Gertrudy, czy byś mi przebaczyła?“ Spojrzała mu prosto w oczy. „Nie“, odrzekła krótko, a w oczach jej zabłysło. Mąż siedział milczący. Ciekaw jestem, myślał, dlaczego nie przebaczyłaby mi, skoro przebaczyła Stigowi, ale myśli może, że ja postąpiłem jeszcze gorzej niż on, gdyż porzuciłem Gertrudę dla korzyści.
W-kilka dni później mąż szukał za zgubionym dłutem. Szukając wszędzie zaszedł także do komory w browarze. Stara Liza leżała tam w łóżku chora, a Barbara siedziała przy niej, przeczytując jej z biblii. Była to biblia niezwykłej wielkości z okuciem mosiężnem i w grubej skurzanej oprawie. Mąż stanął i przypatrywał się tej biblii. Może ona pochodzi z domu rodzinnego Barbary, pomyślał i oddalił się. Ale po chwili wrócił, wziął biblię z ręki żony i otworzył ją na pierwszej stronicy. Widział że była to w istocie jedna ze starych biblii, które dawniej były na dworze ingmarowskim. a które Karina sprzedała na licytacyi. „Skąd się to tu wzięło?“ zapytał mąż. Żona milczała, ale stara Liza rzekła: „Czy Barbara nie opowiadała ci, że odkupiła tę starą biblię?“ — „Co Barbara ją odkupiła?“ — rzekł mąż — „O jeszcze więcej uczy-