Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/295

Ta strona została przepisana.

Barama Paszy. Pani wie, że ja nie ślubowałem, iż nie będę zarabiał pieniędzy, a miałbym robotę, która sprawiłaby mi przyjemność!
Pani Gordon zpojrzała bystro na Ingmara, lecz, on siedział z przymkniętymi oczami, a twarz jego była bez wyrazu. Była zdziwioną, że nie prosił o nic innego, ale równocześnie była bardzo ucieszona tą prośbą. „Dlaczegóż nie miałabym pomódz wam w tej sprawie“, rzekła. „Nie może w tem być nic złego. A oprócz tego dobrze będzie, że spełnimy życzenia Barama Paszy“.
„Tak wiedziałem, że mi pani pomoże, rzekł Ingmar. Wyraził jej jeszcze swoją wdzięczność, a gdy się pożegnali byli oboje bardzo z siebie zadowoleni.