Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/48

Ta strona została przepisana.

rzała się sposobność do wyjazdu i Bo uznał wkrótce, że lepiej będzie, jeżeli wyjazd swój jeszcze na jakiś czas odłoży. Gdyby teraz powrócił do domu, cała wieś wiedziałaby, że przybywa z powodu Gertrudy. A gdyby mu się nie udało pozyskać jej, wszyscy szydziliby zeń.
Właśnie w owym czasie Bo podjął się wykonania pewnej pracy dla dobra kolonii. Starzy Gordoniści mieszkali dotychczas w samej Jerozolimie; obszerny dom przed Bramą Damaszku wynajęli dopiero niedawno z powodu wzrostu kolonii, po przybyciu szwedzkich towarzyszy; zajęci byli właśnie urządzeniem się a Bo podjął się postawienia piekarskiego pieca w nowym domu. Postanowił więc poskromić swą niecierpliwość i nie wyjeżdżać przed ukończeniem tej roboty.
Czasem jednakowoż tęsknota jego była tak potężna, że mu się cała Jerozolima wydawała jakby więzieniem.
W nocy brał czasem pas swój do ręki i obmacywał wszystkie monety. I był bardzo zadowolony, gdy czuł te okrągłe płytki między palcami; widział przed sobą Gertrudę i zapominał o tem, że ona nigdy o nim słyszeć nie chciała, i był przekonany, że skoro tylko powróci, pozyska ją za żonę.
Ponieważ Ingmar okazał się tak fałszywym,