Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/90

Ta strona została przepisana.

Gertruda i Gunhilda mieszkały w jednym pokoju i były zawsze najlepszymi przyjaciółkami, Ale nawet w obec Gertrudy zmilczała Gunhilda o tem, co jej ojciec napisał. Myślała, że nie powinna zepsuć Gertrudzie szczęścia. Ta bowiem była, zachwycona pobytem w Jerozolimie, gdzie wszystko przypominało jej Zbawiciela.
Lecz raz po razie Gunhilda brała do ręki list i spoglądała nań. Nie miała odwagi czytać go; z samego patrzenia już ściskało jej się serce czuła palący ból „Gdybym tylko mogła umrzeć,“ myślała. „Nigdy już nie będę wesołą, o gdybym umrzeć mogła!“
Siedziała i spoglądała na list; zdawało jej się, że zawiera on truciznę, która może ją zabić, i spodziewała się, że ±o się prędko skończy.
Następnego dnia Gunhilda wracała przez bramę Damaszku. Wyszła była do miasta i wracała do kolonii.
Dzień był nadzwyczaj upalny, co się tam często zdarza w październiku, przed nastaniem pory deszczowej. Gdy Gunhilda wyszła z ciemnego miasta, gdzie domy i półłuki chronią od słońca, zdawało jej się, że jaskrawe światło słoneczne uderzyło w nią gwałtownie i miała ochotę skryć się napowrót pod chłodne, cieniste sklepienie bramy. Zdawało jej się, że ta słoneczna droga, która słała się przed nią, była niebezpieczna. Miała takie