Strona:Selma Lagerlöf - Królowe Kungachelli.pdf/17

Ta strona została przepisana.

byś mi pozwolił wylądować w Baji. — Zdecydowałem się za późno. Jak widzisz, brak mi rzeczy, i pieniędzy.
Halen jednakże starał się go przekonać, że z powodu takiego głupstwa nie warto rezygnować z podróży. Czyż nie znajduje się na doskonale zaopatrzonym okręcie swego ojca? Nie zabraknie mu ani ciepłego futra w razie złej pogody, ani lekkiego ubrania z syberyjskich tkanin, które nakładają zazwyczaj marynarze, kiedy w czasie ładnej pogody płyną przez znany archipelag.
W trzy miesiące po wypłynięciu z Ostji triera Halena płynęła między skalistemi wysepkami. Ani sternik, ani nikt z załogi nie wiedział, gdzie się właściwie znajdują, lecz byli zadowoleni, mogąc się schronić przed burzą, która szalała na otwartem morzu.
Sylwjusz Antonjusz miał — zdaje się — rację, twierdząc, że prześladują go bogowie. Nikt z pomiędzy obecnych na okręcie niepamiętał podobnej podróży. Nieszczęśliwi marynarze szeptali pomiędzy sobą, że odkąd wyjechali z Ostji, nie mieli pogody nawet w ciągu dwuch dni zrzędu. Burza następowała po burzy. Musieli znosić nieprawdopodobne braki. Cierpieli z powodu pragnienia i głodu, a równocześnie zmęczeni, zupełnie chorzy od bezsennych nocy nie mogli porzucić wioseł i żagli.
Pośród marynarzy wzrastało niezadowolenie, wywołane niemożliwością prowadzenia handlu. Czy podczas takiej pogody można było przybić do brzegu, wyładować towary i rozpocząć handel zamienny?