Strona:Selma Lagerlöf - Legenda na dzień Świętej Łucji.pdf/16

Ta strona została uwierzytelniona.

gwałtownie zaczęła się wdzierać do łodzi i zginęłyby niezawodnie, gdyby droga ich pani matka tak szybko nie przybyła z pomocą.
Widocznie pani Łucja zdawała sobie sprawę, jak się w istocie rzecz miała z zamianą łodzi, pobladła bowiem śmiertelnie, stojąc na zboczu z załzawionemi oczyma i rękami na sercu. Dzieci tłoczyły się dokoła, by ją pocieszyć. Przekonywały, że cało wyszły z niebezpieczeństwa, lecz ona pozostała bezsilną i nieruchomą.
Wówczas dwóch najstarszych pasierbów, silnych młodzianów w wieku lat czternastu i piętnastu, ująwszy się za ręce zaimprowizowało siedzenie i niosło ją pod górę, gdy tymczasem młodsi szli za nimi, śmiejąc się i klaszcząc w dłonie.
Kiedy tak mała gromadka, wśród kwitnących róż, dążyła z tryumfem ku Börtsholmowi, stał pan Eskil dość zafrasowany, spoglądając na żonę i dzieci. Młoda kobieta wydała mu się tak łagodną i tak promieniejącą, że, gdyby wiek i godność na to mu pozwalały, pochwyciłby ją może w swe ramiona i zaniósł do zamku.
Może też pan Eskil w danej chwili rozważał, jak mało szczęścia, a dużo utrapienia przynosiła mu służba u dostojnych państwa, gdy niewątpliwie spokój i radość czekały go tu, przy własnem ognisku. W ciągu całego dnia tego nie zamykał się przynajmniej w swej komorze, lecz spędzał czas na rozmowie z żoną i przypatrywał się zabawom dzieci.