Strona:Selma Lagerlöf - Legenda na dzień Świętej Łucji.pdf/25

Ta strona została uwierzytelniona.

usuwały, musiała dojść do wniosku, że mąż jej powrócił skłonny do wydania wyroku i wymierzenia kary.
Gdy tak pani Łucja stała, patrząc w dół na pana Eskila, ujrzał ją i on i z coraz to wzmagającym się lękiem dostrzegła, że twarz jego jednocześnie w przymuszonym uśmiechu się wykrzywiła. — „Czy wyszliście, gospodyni luba, zaofiarować mi ucztę powitalną“, urągał. „Tym razem jednak, napróżno tak drogą zadawaliście sobie fatygę, albowiem, ja i moi ludzie u waszej krewniaczki pani Rangeli, spożyliśmy wieczerzę. Ale jutro“, dodał i tu gniew tak go opanował, że pięścią o poręcz schodów uderzył, „spodziewamy się, iż na cześć waszej patronki, Świętej Łucji, uraczycie nas tak dobrem śniadaniem, na jakie was stać tylko i pamiętajcie też, abym miał mój napój poranny przy pierwszym kura zapianiu“.
Młoda pani domu nie była w stanie wyrzec słowa. Tak samo, jak minionego lata, kiedy poraz pierwszy przeczuła, iż pani Rangela coś przeciwko niej knuje, stała nieruchoma z rękami na sercu i załzawionemi oczyma. Nie mogła bowiem ani na chwilę odrzucić przypuszczenia, że to krewniaczka przedwcześnie wezwała pana Eskila do domu i rozdrażniła opowiadaniem, jak pani Łucja z jego dobytkiem postąpiła.
Lecz pan Eskil podszedł jeszcze kilka kroków po schodach, wcale niewzruszony lękiem małżonki, pochylił się ku niej i strasznym głosem zawołał: „Na krzyż Pana Naszego“, pani