Strona:Selma Lagerlöf - Legenda na dzień Świętej Łucji.pdf/33

Ta strona została uwierzytelniona.

niebiańskich przybrała swą ziemską powłokę, by jej przyjść z pomocą i, skoro następnie rozważył jak on, pragnący uchodzić za człowieka mądrego i przezornego, posądził ją i gotów był dać ujście swemu gniewowi, doświadczył takiego wstydu, że spuścił oczy i nie był w stanie ani słowa odpowiedzieć.
Pani Łucja widząc go siedzącego w milczeniu, znowu się przelękła i najchętniej wolałaby płacząc uciec ze swego miejsca. Ale zbliżyła się ku niej ukradkiem, niewidziana przez nikogo miłosierna Święta Łucja, nachyliła się nad młodą panią i szepnęła jej do ucha, co powinnaby dalej mówić. A słowa te były właśnie temi, jakie pani Łucja życzyła sobie wypowiedzieć, lecz bez niebiańskiego poparcia nigdyby się na nie chyba nie zdobyła.
„Jeszcze o jedną rzecz chciałam was prosić mój drogi panie i mężu“, rzekła, „to jest, abyście zechcieli więcej przebywać w domu. Wówczas nigdybym się nie pokusiła czynić wbrew waszej woli, jak również okazywałabym wam wtedy całą tę miłość, jaką odczuwam tak, że nikt nie mógłby między nas się wcisnąć“.
Kiedy słowa te wypowiedziane zostały, wszyscy zauważyli, że trafiły one panu Eskilowi do gustu. Uniósł głowę, a wielka radość rozproszyła jego zmieszanie.
Zamierzał właśnie udzielić żonie jaknajczulszej odpowiedzi, gdy jeden z rządców pani Rangeli wpadł na salę. W szybkich słowach opowiedział on, że jego chlebodawczyni przed