Strona:Selma Lagerlöf - Legenda na dzień Świętej Łucji.pdf/9

Ta strona została uwierzytelniona.

Eskila w jego komorze. Tam nawiązała rozmowę przypomnieniem o tych ośmiorgu dzieciach i o tej opiece, jakiej potrzebowały, o licznej jego służbie, którą należało trzymać w rygorze, żywić i przyodziewać, o wspaniałych jego ucztach dla królów i synów królewskich, o wielkim przybytku z jego trzód, łanów, obszarów łowieckich, pasiek, chmielników, rybołówstwa, który to przybytek trzeba było na głównym dziedzińcu przyjmować i oporządzać, słowem o wszystkiem, z czem żona jego miała do czynienia; w ten sposób wywołała zastraszający obraz tych wielkich trudności, jakie go czekały teraz, gdy małżonka odeszła.
Pan Eskil wysłuchał ją z należnym teściowej respektem, ale też i z pewnym niepokojem. Obawiał się, iż miało to oznaczać, że pani Rangela pragnie zaofiarować mu się na zarządzającą domem w Börtsholmie i musiał sobie powiedzieć, iż stara ta kobieta z podbródkiem podwójnym, nosem jastrzębim, głosem niezwykle grubym i manierami chłopskiemi miłego nie stanowiłaby w jego domu towarzystwa.
„Drogi panie Eskilu!“ ciągnęła dalej pani Rangela, która snadź nie była świadoma skutku swego przemówienia, „wiem, że teraz nadarza się wam sposobność świetnego ożenku, lecz sądzę, iż dostatecznie jesteście bogatym, by więcej patrzeć na szczęście dzieci, niż na posag i schedę, to też chciałam wam zaproponować wybór jednej z sióstr ciotecznych mojej córki na jej następczynię“.