— Musisz zabawić u nas do rana — mówili — opowiedz nam o losach Faustyny, jak to było, gdy się spotkała z cesarzem, czy zadowolona teraz u dworu?
Niewolnik dał się nakłonić. Wszedł z nimi do chaty i przy wieczerzy opowiadał o powrocie Faustyny i o chorobie cesarza.
Gdy skończył mógł zauważyć, że robotnik i żona jego siedzieli bez ruchu z oczyma spuszczonymi, jakby kryjąc wielkie jakieś wzruszenie.
Wreszcie mężczyzna podniósł głowę i powiedział do żony:
— Czy nie poznajesz w tym zrządzenia Bożego?
— Zaiste, — rzekła żona — przez morza i dalekie lądy skierował nas Bóg do tej chaty, a tu znowu sprowadził Faustynę.
Na te słowa zwrócił się robotnik do posłańca.
— Przyjacielu, — rzekł do niego — przekażę ci wiadomość dla Faustyny. Bacz, abyś słowo w słowo powtórzył: Wdzięczny ci przyjaciel, wincerz z gór sabińskich powiada. Znasz żonę moją, czy nie widziałaś jej w krasie urody i pełni zdrowia? A jednak dotknięta była tą samą straszną chorobą, jaka pożera Tyberiusza.
— Gdyby ci Faustyna nie chciała dać wiary, — mówił wicerz dalej — powiedz, że pochodzimy z Palestyny, gdzie choroba ta często się pojawia. Prawo tamtejsze skazuje trędowatych na wygnanie z miast i wsi. Mieszkać im wolno jedynie
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/111
Ta strona została przepisana.