w puszczy, w grobowcach i jaskiniach skalnych, tam też szukają schroniska. Powiedz Faustynie, że żona moja jest dzieckiem trądem dotkniętych rodziców, urodzonym w jaskini. W dzieciństwie zdrowa, dorastając w dziewicę dostała trądu.
Gdy wincerz skończył, posłaniec pochylił głowę z uprzejmym uśmiechem.
— Jakże Faustyna mogłaby uwierzyć temu, jeżeli znała twoją żonę jedynie zdrową i kwitnącą a wiadomym jest, iż na te chorobę ludzie nie znają lekarstwa.
— Najlepiejby było, gdyby uwierzyła, — rzekł wincerz. — Mogę jednak nazwać świadków. Niech pośle, do Nazaretu w Galilei. Byle kto poświadczy prawdzie słów moich.
— Może żonę twoją uleczył cud jakiego Boga?
— Prawdę rzekłeś, — odparł robotnik. Pewnego dnia na puszczy doszła trędowatych wieść: Prorok wielki powstał w Nazarecie galilejskim! Pełen mocy ducha Bożego leczy wasze choroby, kładąc chorym rękę na czoło... Jednak chorzy w swej nędzy nie uwierzyli wieści.
— Nikt nam pomóc nie może — mówili — od czasu starych proroków nikt ani jednego z nas nie uleczył.
Znalazła się jednak między nimi dziewica, która uwierzyła. Odeszła od gromady, szukając drogi do Nazaretu, gdzie prorok przebywał.
Jednego dnia idąc równiną ujrzała z dala słusznego człowieka o bladej twarzy, ciemne fale
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/112
Ta strona została przepisana.