włosów spadały mu na ramiona a oczy błyszczały jak gwiazdy i pociągały ku sobie. Zanim się zrównali, zawołała jednak jak przykazywało prawo; — Nieczystam, nie zbliżaj się, powiedz mi jeno, gdzie mogę znaleźć proroka z Nazaretu!
Mężczyzna szedł ku niej, nie zatrzymując się wcale, a gdy był tuż przed nią zapytał:
— Czego żądasz od proroka z Nazaretu!
— Szukam go, aby położył dłoń na moim czole i uleczył mnie.
Wtedy mężczyzna położył rękę na jej czole, lecz ona rzekła smutno:
— Co mi to pomoże, iż ty dłoń mi kładziesz na czole, jeśli nie jesteś prorokiem?!... Uśmiechnął się na to i rzekł:
— Idź w miasto i ukaż się kapłanom.
— Żartuje z mojej wiary w uzdrowienie, — pomyślała dziewczyna. Nie dowiem się od niego o proroku i poszła dalej. Zaraz potem ujrzała łowcę na koniu, który jechał w pole. Gdy się już przybliżył na odległość głosu, zawołała: Nieczystam, nie zbliżaj się do mnie, powiedz mi tylko, gdzie mogę spotkać proroka z Nazaretu?
— Czego chcesz od proroka? — spytał myśliwy jadąc zwolna ku niej.
— Pragnę, aby mi rękę położył na czole, abym ozdrowiała.
Myśliwy nadjeżdżał coraz bliżej.
— Z jakiej niemocy czekasz uzdrowienia? nie trzeba tobie lekarza.
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/113
Ta strona została przepisana.