Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/120

Ta strona została przepisana.

— Przyjemnie mi — rzekła — że przybywamy do celu właśnie w dniu wielkiego święta. Nie może to mieć innego znaczenia, tylko że bogowie sprzyjają naszej wyprawie. Sądzę także, iż prorok Nazarejski musi obecnie tu bawić, biorąc również udział w obchodzie świątecznym.
— W istocie, masz słuszność Faustyno, — rzekł rzymianin. — Prawdopodobnie jest on w Jerozolimie. To byłoby rzeczywiście zrządzeniem bogów. Jakkolwiek jesteś silną i wytrwałą, to przecie złożyłoby się szczęśliwie, gdybyś nie potrzebowała odbywać długiej, uciążliwej podróży aż do Galilei!
Zaraz podjechał do kilku wędrowców, którzy ich właśnie mijali i spytał czy prorok z Nazaretu znajdować się może w Jerozolimie.
— Co roku o tym czasie widywaliśmy go tam, — odpowiedział jeden z podróżnych — z pewnością musiał i tego roku przybyć, gdyż to pobożny i sprawiedliwy człowiek.
Kobieta jakaś wyciągnęła rękę i wskazała wzgórze leżące na wschód od miasta. Widzisz ot tam zbocze porosłe oliwkami? — rzekła — tam zwykle galilejczycy rozbijają swoje namioty, tam też możesz zasięgnąć najpewniejszej wiadomości o tym, którego szukasz.
Jechali dalej krętą drogą, aż w dolinę, poczem jęli się wspinać na górę Syjon, na której szczycie leżało miasto.