Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/134

Ta strona została przepisana.

grania garnąc się spiesznie kn poręczy dachu, aby zobaczyć co się tam dzieje na dole. Wtedy i ona niezdolna ociągać się dłużej, poszła i spojrzała w dziedziniec.
Pełny był nieszczęsnych więźniów całego świata. Widziała ludzi leżących, dobytych widocznie z lochów podziemnych i ciężkie łańcuchy na nich. Widziała pracowników z głębokich kopalń, wlokących ciężkie swe młoty. Widziała wioślarzy wojennych statków, obciążonych żelaznymi wiosły... I takich, którzy skazani na ukrzyżowanie wlekli swoje własne krzyże... I skazanych na ścięcie, dźwigających topory ciężkie. Widziała zaprzedanych w niewolę w dalekie obce kraje i oczy ich, gorejące tęsknotą ku ojczyźnie. Widziała wszystkich nieszczęsnych niewolników, zmuszanych do pracy zwierząt jucznych, których plecy ociekały krwią pod razami biczów siekących...
Wszyscy ci nieszczęśnicy wołali jednym głosem:
— Otwórz, otwórz!
Wtedy wyszedł niewolnik strzegący wnijścia i zapytał:
— Czego żądacie?
A oni odpowiedzieli:
Szukamy wielkiego Proroka Nazareńskiego, co zstąpił na ziemię po to, żeby więźniom zwrócić swobodę, a niewolnikom wolność darować.
Sługa, odrzekł im znużonym, obojętnym głosem:
— Nie masz go. Od Piłata zabit jest.