Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/150

Ta strona została przepisana.

Pochylił głowę tak nisko, że dotknął nią ziemi.
— Zmiłuj się nade mną, ty Nieznany! — zawołał a łzy jego zwilżyły kamienie.
— Gdybyś żył, samo spojrzenie na ciebie byłoby mnie uzdrowiło!
Biedna Faustyna przelękła się wzruszenia cesarza i rozpaczy. Wyrzucała sobie, że pokazała mu obraz i strapiona tym, ujęła chustę, aby ją sprzed oczu Tyberiusza usunąć.
Wtedy podniósł głowę. I o dziwo! Twarz jego była taka jak przed chorobą, bez śladu cierpień i blizn: jakby źródło tej niemocy tkwiło w sercu jego nienawiścią i pogardą zatrutym, uzdrowiony był z chwilą, gdy uczuł współczucie i uwielbienie.

Nazajutrz wysłał Tyberiusz trzech posłów. Pierwszy udał się do Rzymu z nakazem, aby senat zarządził ścisłe śledztwo nad sposobem, w jaki namiestnik spełnia swój urząd w Palestynie, zaś gdyby się okazało, że lud uciska i skazuje na śmierć niewinnych, ma być karany.
Drugi posłaniec, skierował kroki pospieszne ku górom sabińskim, aby podziękować samotnemu małżeństwu za radę, udzieloną cesarzowi i opowiedzieć im o wszystkim. Spłakali się wysłuchawszy opowieści, a mężczyzna rzekł:
— Przez życie całe nie zbędę żalu o to, że się