Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/157

Ta strona została przepisana.

że uczuła jak jej pierś goreje. Ach, pomyślała sobie, teraz już rozumiem: Pan Bóg chce, abym pokochała tak gorąco, żeby moje piórka na piersi zabarwiły się od tego żaru czerwono! Ale i jej się nie udało, równie jak i wam się nie uda!
Młode ćwierkały żałośnie, już w gniazdku, zaczynały smucić się, że czerwony kolor nie będzie zdobił ich gardziołków.
Liczyłyśmy na nasz śpiew — mówiła matka przeciągłym tonem. Już pierwsza pliszka śpiewała tak, że pierś wzbierała uniesieniem i ośmieliła się marzyć na nowo. Ach, myślała sobie, to zapał śpiewacki, który mieści się w mej duszy, zabarwi pewno pierś moją purpurą! Ale zawiodła się, tak, jak się wszystkie po niej zawiodły, jak i wy się zawiedziecie.
Znowu dał się słyszeć żałosny pisk z półnagich szyjek piskląt.
— Miejmy nadzieję w naszej waleczności i odwadze! — rzekła matka. Już pierwsza pliszka walczyła odważnie z innymi ptakami, a pierś jej pełna była wojowniczego zapału. Ach, pomyślała sobie, pierś moja zabarwi się ochotą walki co mi w piersi goreje. Ale to było daremne, jak i wszyscy po niej walczyli daremnie i jak wy walczyć będziecie na próżno!
Malutkie ptaszęta ćwierkały odważnie, że przecie chcą próbować pokuszenia się o nagrodę upragnioną, stara jednak powiedziała smutno, że to niemożliwe. Czegóż mogły się spodziewać, skoro