zaszli wyżej jak do połowy góry zaledwie. Wtedy poprosił Święty Piotr, aby mógł wrócić.
— Jeszcze nie — rzekł Pan Jezus — ukażę ci coś takiego, co ci doda odwagi znosić wszelakie trudy i zmęczenie!
Szli tak dalej przez mgłę i zimno aż doszli do niezmiernie wysokiego muru, tamującego dalszą drogę.
— Ten mur opasuje całą górę — rzekł Pan Jezus — w żadnym miejscu nie można go przebyć i nikt nie może zobaczyć, co się poza nim znajduje, gdyż tu zaczyna się raj, a na całym zboczu góry mieszkają zbawieni umarli.
Wobec tych słów nie mógł Święty Piotr zapanować nad sobą i oblicze jego przybrało wielce niedowierzającą minę.
— Tam nie ma ciemności ani zimna, jakie tutaj panują — mówił Pan Jezus dalej — tam trwa lato ciągłe i zieleń, jasny blask słońca i gwiazd. Ale Piotr nie mógł uwierzyć temu i milczał.
Wtedy wyjął Pan Jezus z zanadrza ptaszka, którego przedtem podjął na lodowcu, przegiął się i przerzucił go ponad mur, tak, że ptaszyna wpadła do raju.
Zaraz potem usłyszał Święty Piotr radosny, ucieszny gwizd gila i zadziwił się bardzo.
Zwrócił się do Pana Jezusa i rzekł:
— Wracajmy na ziemię i cierpmy ile trzeba, gdyż widzę, że prawdę mówiłeś, jest miejsce, gdzie życie śmierć zwycięża!
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/163
Ta strona została przepisana.