Zamiast odpowiedzieć, zdjął Święty Piotr złotą glorię z nad swojej głowy i jakby chciał powiedzieć, że nie chce już udziału w jego chwale i wspaniałości, rzucił ją Panu Jezusowi przed stopy.
Ale Pan Jezus widząc, że Święty Piotr nadto jest zrozpaczony, aby wiedział co czyni, nie okazał mu gniewu żadnego.
— Musisz mi jednak powiedzieć co cię dręczy — powiedział równie łagodnie jak przedtem, z jeszcze większą słodyczą w głosie.
Nagle porwał się Święty Piotr, a Pan Jezus ujrzał, że był on nie tylko strapiony ale i zły.
— Chcę być zwolnionym ze służby u Ciebie — zawołał Święty — ani dnia dłużej nie chcę w niebie pozostać!
Pan Jezus jednak starał się ułagodzić go, co tak często na ziemi czynić musiał, ilekroć Piotra popędliwość uniosła.
— Zaprawdę, nie będę ci stawiał przeszkód, abyś odszedł — powiedział — pierwej jednak musisz mi powiedzieć co ci się tu nie podoba!
— Muszę Ci wyznać, że kiedyśmy na ziemskim padole nędzę wszelaką znosili, lepszą sobie nagrodę obiecywałem — rzekł Święty Piotr.
Pan Jezus widział, że gorycz zalewa serce Piotra, nie czuł więc gniewu ku niemu.
— Powtarzam ci, że możesz iść, gdzie chcesz — odparł — jeżeli mię tylko powiadomisz o przyczynie twojego smutku.
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/165
Ta strona została przepisana.