Wtedy nareszcie opowiedział Święty Piotr, dlaczego tak się czuł nieszczęśliwym.
— Miałem matkę staruszkę — rzekł on. — Przed paru dniami umarła.
— Wiem już co cię udręcza! — ozwał się Pan Jezus. — Cierpisz nad tym, że matka twoja do nieba nie przyszła.
— Tak jest! — rzekł Święty Piotr, a zarazem porwał go taki żal, że zaczął w głos szlochać i biadać.
— Zdawało mi się, żem zasłużył na to, aby i ona tu przyszła — wołał.
Skoro jednak Pan Jezus dowiedział się o przyczynie Piotrowego smutku, zasmucił się również. Matka Piotra nie była, bowiem tak cnotliwą, żeby się mogła dostać do nieba. O niczym innym nie myślała nigdy, jak tylko o gromadzeniu pieniędzy; ubogim zaś, którzy przyszli pod jej drzwi, nigdy nie dała ani grosza, ani kęsa chleba. Pan Jezus jednak wiedział dobrze, że Piotr nie winien skąpstwu swojej matki.
— Piotrze — zapytał — skąd możesz wiedzieć, że matka twoja czułaby się tu szczęśliwą?
— O! pytasz dlatego, bo mnie wysłuchać nie chcesz — zawołał Święty Piotr. — Któżby się w niebie szczęśliwym nie czuł?
— Kto się nie cieszy radością drugich, ten i tu nie może być szczęśliwym — rzekł Pani Jezus.
— W takim razie jest tu oprócz mojej matki dosyć takich, którzy tu być nie powinni — zau-
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/166
Ta strona została przepisana.