Przed wieloma, wieloma laty, gdy miasto Florencja od niedawna dopiero stało się republiką, mieszkał w nim człowiek pewien imieniem Raniero di Ranieri. Był on synem płatnerza, którego to rzemiosła również się wyuczył nie trudniąc się nim jednak zbyt chętnie.
Ow Raniero był wielce silnym mężczyzną, powiadano o nim, że zbroję ciężką nosił na sobie tak łatwo, jak inni koszule jedwabne. Młody jeszcze bardzo wiele już dziwów męstwa dokazał. Raz gdy się właśnie znajdował w domu, gdzie zboże na strych zsypywano, załamała się krokiew i całe wiązanie dachu groziło zawaleniem. Wszyscy uciekli tylko Raniero głowy nie stracił. Przeciwnie, wyciągnąwszy ramiona wparł je silnie pod zachwiane sprzęsło i trzymał tak, póki ludzie nie nadeszli i belkami nie podparli dachu.
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/173
Ta strona została przepisana.
O PŁOMYKU
I.