Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/205

Ta strona została przepisana.

wiek inny ogień prócz świateł u ołtarza Panny Najświętszej.
Wtedy powiedziała kobieta:
— Urzycz mi ognia, pielgrzymie, gdyż życie moich dzieci jest także płomykiem, który podtrzymać mam obowiązek!
Dla tych słów jedynie pozwolił jej wreszcie Raniero zapalić u swej świecy knot ubogiej lampki oliwnej.
Kilka godzin później wjeżdżał do wsi. Leżała wysoko na górze i ostre zimno tam panowało.
Młody wieśniak stał przy drodze, a widząc biednego człowieka który w lekkim wytartym, wiatrem podszytym płaszczu jechał mimo, szybko zdjął własną kurtę z ramion i rzucił ją na jeźdźca. Ale kurta padła wprost na świecę i zagasiła ją.
Wtedy przypomniał sobie Raniero kobietę, która ognia u niego pożyczyła, wrócił do niej i znowu zapalił swoją świecę przy świętym płomieniu.
Zanim odjechał, rzekł do niej:
— Powiadasz, że płomyk, który tobie powierzono w pieczę jest życiem twoich dzieci. Czy nie mogłabyś mi powiedzieć, jak się zowie ten oto płomień, który ja z tak daleka przynoszę?
— Gdzieś ty świecę swoją zapalił? — zapytała kobieta.
— U grobu Chrystusa.
— Wtedy nie może zwać się ów płomień ina-