Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/21

Ta strona została skorygowana.

do miasteczka, zobaczyli, że aniołowie zgromadzili się nad niską stajenką w pobliżu bramy miejskiej. Była to nędzna szopka ze słomianym dachem, a tylną ścianą w skale. Nad nią stała gwiazda, tam to gromadziły się coraz liczniejsze zastępy aniołów. Niektóre osiadały na strzesze, inne spuszczały się na skałę za szopką, inne znowu, bijąc skrzydłami, przelatywały ponad nią. Wysoko w górę biła w powietrze jasność promienna.
W tej chwili, kiedy gwiazda zajaśniała nad górskim miasteczkiem, zbudziła się cała przyroda a i mężowie będący na szczycie Kapitolu, także to zauważyć musieli, poczuli świeży błogi powiew z przestrzeni, słodkie zapachy popłynęły wkoło nich, drzewa zaszemrały. Tyber począł szumieć, gwiazdy zabłysły, a naraz i księżyc ukazał się wysoko na niebie i oświecił świat. Z obłoków zaś spuściły się dwa gołębie i usiadły cesarzowi na ramionach.
Po tym cudzie wyprostował się August, dumną radością przejęty, a jego przyjaciele i niewolnicy padli na kolana.
— Ave Caesar! — wołali. — Twój geniusz opiekuńczy ci odpowiedział. Jesteś bogiem, który na szczycie Kapitolu ma być uwielbiany!
A hołd ten, który mężowie w uniesieniu składali cesarzowi, był tak rozgłośnym, że i stara Sybilla go usłyszała, krzyk ten przerwał jej widzenie. Podniosła się z krawędzi skały, na której siedziała i już bez światłości żadnej zeszła między ludzi. Była