Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/215

Ta strona została przepisana.

— Wola Boża. Bóg sam dał świadectwo za niego!

O Ranierze mamy jeszcze do nadmienienia tyle tylko, że odtąd wielkiego używał szczęścia i że do końca życia pozostał rozsądnym, dobrym i miłosiernym. Lud florencki zaś zwał go zawsze Pazzo di Raniero, na pamiątkę zelżywego przezwiska, które mu dawano i ono to zostało nadal honorowym jego przydomkiem. Baniero stał się później ojcem szlachetnego rodu, który przybrał nazwisko Pazzich i nosi je jeszcze do dziś.
We Florencji zaś podczas nabożeństwa w Wielką Sobotę w tumie puszczają do dziś dnia ptaszka nad procesją, czcząc tym obyczajem pamiątkę owego, który to ongiś płomień święty Florencji ocalił. Zapewne i w tym roku latała ptaszyna po tumie, jeśli w ostatnich czasach starego obyczaju nie zaniechano.
Wielu mniema, że wszyscy wielcy florentyńczycy, których sława uczyniła ich miasto najwspanialszym na ziemi, czerpali otuchę z przykładu Raniera, biorąc z niego wzór męstwa, wytrwałości i poświęcenia.
Napewne twierdzić tego jednak nie można, jak wogóle nikt ani zliczyć ani pojąć nie zdoła, wszystkich tych cudów jakie zdziałało to światło, które ongiś z Jerozolimy wybłysło.

KONIEC