Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/27

Ta strona została skorygowana.

o szarej połyskującej sierści i to, że były bogato okulbaczone, w czaprakach z frendzlami i że niosły dostojnych, dorodnych jeźdźców.
Cały orszak zatrzymał się przy studni, dromadery po trzykrotnym ostrym załamaniu kolan ułożyły się na ziemi, a jeźdźcy zsiedli. Wielbłądy juczne, których coraz to więcej się gromadziło, zdawały się tworzyć nieprzejrzany skłębiony tłum długich szyj, garbów i wysoko sterczących tłomoków.
Trzech dostojnych jeźdźców zbliżyło się natychmiast do Suszy witając ją tym, że dłoń kładli na czoła i piersi. Widziała, że ubrani byli w olśniewająco białe szaty i ogromne turbany, u których nad czołem błyszczała gwiazda tak jasna, jakby prosto z nieba zdjęta.
— Przybywamy z dalekiej krainy, — rzekł jeden z wędrowców, — i prosimy abyś nam powiedziała, czy to istotnie jest studnia Trzech Mędrców?
— Dziś jeszcze nazywa się studnią, — odparła Susza, — ale jutro już nią nie będzie. Dzisiejszej nocy wyschnie.
— To naturalne, skoro ty tu jesteś, — rzekł przybysz. — Jednak czyż nie jest to jedna z tych świętych krynic, które nigdy nie giną? Trzej Mędrcy są w raju.
Trzej przybysze spojrzeli po sobie.
— A czy znasz ty istotnie dzieje tej starej studni? — spytali.