Betleem, które z pomiędzy zielonych oliwnych drzew na skalistym wzgórzu widniało.
— Trzej Mędrcowie rozglądali się za zamkami, warownymi wieżami i murami, słowem za tym wszystkim, co do stolicy królewskiej należy, jednak nic z tego nie znaleźli. Co gorsza gwiazda nie zawiodła ich nawet do miasteczka, tylko zatrzymała się nad jaskinią przy drodze. Łagodny promień wnikał przez otwór i ukazał trzem wędrowcom dziecię, które matka śpiewem na kolanach usypiała.
— Pomimo, że widzieli jak światło, niby korona, otoczyło głowę dziecięcia, mędrcy zostali przed grotą. Nie weszli do środka, aby dziecku sławę i królowanie przepowiedzieć.
— Odwrócili się nie zdradzając swej obecności, umknęli przed dzieckiem i zawrócili się na powrót ku wzgórzom.
— „Czyżbyśmy się do żebraków wybrali, tak ubogich i nędznych, jak my sami?” — mówili. — „Czyżby nas pan Bóg tu zawiódł, — abyśmy żarty stroili i dziecku pasterza wróżyli królewskie świętości? To dziecko do niczego więcej nie doprowadzi, jak że w tej oto dolinie owce pasać będzie”.
Susza przerwała i upewniająco kiwała głową do swoich słuchaczy. Czyż nie mam racji? zdawała się mówić. Wiele jest rzeczy oschlej szych niż piasek pustyni. Ale nic nie ma oschlejszego nad serca ludzkie.
Trzej Mędrcy nie uszli daleko, kiedy wpadło im na myśl, że się zbłąkać musieli, że zmylili dro-
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/32
Ta strona została skorygowana.