gę — mówiła Susza dalej, — i podnieśli wzrok szukając gwiazdy przewodniej, aby ich na dobrą drogę skierowała. Ale gwiazda, za którą tu przyszli od Wschodu, znikła na niebie.
Trzej wędrowcy zlękli się gwałtownie, twarze ich miały wyraz głębokiego żalu.
— To co teraz nastąpiło, — podjęła opowiadająca na nowo, — jest, sądząc wedle ludzkiego widzenia rzeczy, pocieszającym może. Prawdą jest, że trzej mężowie nie widząc już gwiazdy, zaraz pojęli, że zgrzeszyli przeciw Bogu. I stało się z nimi, to, — mówiła Susza z dreszczem odrazy — co się dzieje w jesieni z rolą podczas pory deszczowej. Zadrżeli jak ziemia od grzmotów i piorunów, istota ich zmiękła, a pokora jak trawa zaczęła wschodzić w ich umysłach.
— Trzy dni i trzy noce błądzili po okolicy, aby odszukać dziecko, któremu mieli hołd złożyć. Ale gwiazda się nie ukazała, błąkali się i oddalali coraz bardziej i w coraz większy smutek opadali i zwątpienie.
Trzeciej nocy zatrzymali się przy tej studni, aby się napić. Wtedy przebaczył im Pan Bóg, a gdy się nad studnią pochylili ujrzeli w wodzie zwierciedlącą się gwiazdę, która ich ze Wschodu przywiodła.
Zaraz też ujrzeli ją na sklepieniu niebios, a światło jej zaprowadziło ich z powrotem do Betleem, do szopki, tam padli na kolana przed dzieciątkiem i rzekli:
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/33
Ta strona została skorygowana.