Kiedy dziecko zobaczył, ucieszył się, jeżeli można, jeszcze więcej, gdyż poznał chłopaczka, którego widywał przy bramie bawiącego się pszczołami i liliami.
— Zaprawdę, — myślał — tego się mogłem przedtem domyślić. Dlatego to czułem zawsze nienawiść do tego dziecka. On jest przepowiedzianym książęciem pokoju!
Opuścił nieco miecz i dumał:
— Jeżeli głowę tego dziecka złożę przed Herodem, uczyni mię dowódcą swej przybocznej straży.
I podczas gdy coraz bliżej koniec miecza do dziecka przysuwał, myślał z uciechą:
— Tym razem już mi nic przeszkodzić nie może, nic go z mojej władzy nie wyrwie!
Ale żołdak miał jeszcze lilię w ręku, zerwaną u wnijścia do groty, a gdy tak myślał, wyleciała z kielicha pszczoła, która w nim była ukryta i brzęcząc, latała w koło jego głowy.
Żołdak wzdrygnął się. Przypomniał sobie zaraz pszczoły, które chłopczyk ratował i wpadło mu na myśl, że to pszczoła pomogła dziecku ujść z festynu Heroda.
Myśl ta wprawiła go w zdumienie. Ujął miecz, zatrzymał się i nadsłuchiwał pszczoły.
W tej chwili nie słyszał już jej brzęku. Ale stojąc tak bez ruchu, wdychał słodką woń lilii, — trzymał ją dotąd w ręce.
Wtedy musiał przypomnieć sobie jak to chłopię lilie ratowało a zarazem wspomniał, że to więź
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/58
Ta strona została przepisana.