A ptaszki zaczęły bić skrzydełkami i trwożliwym lotem wzniosły się na brzeg dachu, gdzie już były bezpieczne.
Kiedy Judasz zobaczył, że ptaszki na słowo Jezusa ruszają skrzydłami i podlatują, zaczął płakać. Wydzierał sobie włosy, jak to widywał u starych, gdy byli w wielkim strachu lub zgryzocie i rzucił się do nóg Jezusa.
Leżał tedy i tarzał się w prochu jak pies, całował stopy Jezusowe i prosił, żeby i jego tak zdeptał stopą jak on przedtem deptał ptaszki.
Judasz lubił Jezusa, podziwiał go, ubóstwiał i nienawidził zarazem.
Ale Maria, która cały czas poglądała na zabawę dzieci, wstała, podniosła Judasza, wzięła go na kolana i pocieszała!
— Biedne dziecko! — mówiła do niego. — Ty ani wiesz, że chciałeś dokonać czegoś, czego nikt nie potrafi. Nie porywaj się na to nigdy więcej, jeżeli nie chcesz być najnieszczęśliwszym z ludzi!
Co by się z nami stało, gdybyśmy chcieli w zawody z tym iść, który słońcem maluje i martwej glinie daje tchnienie życia?
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/73
Ta strona została przepisana.