troje wędrowców: mężczyzna, kobieta i dziecko; pogrążeni we śnie głębokim, leżeli na chłodnej skale.
Nigdy jeszcze serce żołnierza nie biło tak mocno jak teraz, kiedy poznał, że odszukał zbiegów, których tak długo ścigał nadaremnie. Leżeli przed nim bezbronni, uśpieni; znojdowali się w jego mocy.
Miecz świsnął, kiedy wydobywał go z pochwy; teraz uważnie skierował go w serce chłopczyny, ażeby jednym ciosem śmierć mu zadać.
Przed tym jednak z uśmiechem wpatrzył się w uśpione dziecię; sprawiło mu to rozkosz niewypowiedzianą: — już mu nie umknie, może być pewny zwycięstwa!
I nagle poznał dziecię, które widywał przy bramie, bawiące się pszczołami i liliami. To podwoiło jeszcze jego radość.
— Mogłem się tego od razu domyślić — powiedział sobie. — Teraz rozumiem, dlaczego tak nie cierpiałem tego chłopca: to jest książę pokoju, przez proroka zapowiedziany!
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie.djvu/46
Ta strona została uwierzytelniona.