Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.
—   106   —

znam proroka? Nie przychodzę z jego ziemi! Nie widziały go nigdy oczy moje!
Gwałtowność jego ściągnęła nań uwagę, a kilku żebraków, którzy opodal na murze siedzieli, zaczęło słowom jego zaprzeczać.
— Prawdą jest, żeś do uczniów jego należał — mówili. — I wszyscy wiemy, że z nim razem z Galilei przybyłeś.
Aż człowiek ów oba ramiona ku niebu wyciągnął i głosem wielkim zawołał:
— W Jeruzalem dla tego człowieka wytrwać dziś nie mogłem, a teraz i tu, zdala od miasta, między żebrakami, nie chcą mię ostawić w pokoju! I czemuż to wierzyć mi nie chcecie, gdy powiadam, że nigdy go nie widziałem?
Faustyna odwróciła się odeń, wzruszając ramionami.
— Jedźmy dalej — rzekła. — Toż to człek szalony. Niepodobna dowiedzieć się czegoś od niego.
Ciągnęli tedy dalej pod górę. Jakie dwa kroki może dzieliły Faustynę od bramy miejskiej, gdy niewiasta izraelska, która jej w szukaniu proroka do-