Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.
—   141   —

tę drogę do dalekiego kraju, jeśli ją cały czas za bezowocną uważałeś?
— Jesteś mi przyjacielem jedynym — rzekł cesarz. — Dlaczegóż więc miałem odmówić twej prośbie, jeśli jeszcze było w mej mocy uczynić jej zadość?
Lecz Faustyna pogodzić się nie mogła z myślą, że cesarz tak ją podszedł.
— Widzisz — wybuchnęła — to znów ta podstępność twoja, znów to, czego znieść w tobie nie umiem i nie mogę.
— Nie powinnaś była powracać do mnie — rzekł Tyberjusz. — Należało ci raczej w górach twoich pozostać.
I zdawało się przez chwilę, że znów przyjdzie do wybuchu między dwojgiem tych ludzi, co tak często ścierali się z sobą; ale gniew opuścił wnet starą niewiastę. Minęły czasy, gdy tak gwałtownie spierać się mogła z cesarzem. Zaraz też zniżyła głos, nie mogła przecież wyrzec się odrazu wszelkiej próby, by jej słuszność przyznano.
— Jednakże człowiek ten był naprawdę prorokiem — rzekła. — Widziałam go. A gdy oczy moje wejrzenie jego spotkały, pomyślałam, iż musi on być bo-