— Gdybyż to takiem niepodobieństwem nie było! — pomyślał.
Smucił się zaś tak bardzo, jedynie ze względu na nieszczęsną niewiastę. I nie myślał o tem wcale, że ten, co zdołałby się przecisnąć przez owe Wrota, byłby sprawiedliwym i wolnym od wszelkiego grzechu. Pragnął przecisnąć się przez szczelinę, by dopomódz biednej niewieście.
Wparł ramiona w zagłębienie między kolumnami, jakby chciał sobie gwałtem drogę uczynić.
A w tejże chwili, wszyscy ludzie, znajdujący się w przedsionku, spojrzeli ku Wrotom Sprawiedliwości. Bowiem głuchy grzmot rozległ się pod sklepieniami, wstrząsnęły się stare kolumny i odchyliły się — jedna na prawo, druga na lewo zostawiając tyle wolnego miejsca, że smukłe ciało dziecięcia mogło się przesunąć między niemi.
I wielki podziw, i wielkie zdumienie ogarnęło wszystkich. Milczeli, nikt słowa nie zdołał przemówić. Stali wszyscy bez ruchu z okiem utkwionem w chłopczynę, który tak wielkiego cudu
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/166
Ta strona została uwierzytelniona.
— 162 —